Gdy świat się trzęsie – jak pomóc dzieciom odnaleźć emocjonalną równowagę?
Pamiętam, jak moja 8-letnia siostrzenica podczas pandemii nagle przestała jeść obiady. Nie jestem głodna – mówiła, podczas gdy jej ulubione pulpety leżały nietknięte na talerzu. Dopiero po tygodniu wyznała, że boi się, że babcia umrze. Takie historie nie są wyjątkowe – w gabinetach psychologów dziecięcych słyszy się je coraz częściej. Jak w tym chaosie pomóc najmłodszym zachować poczucie bezpieczeństwa?
Dzieci obserwują więcej, niż nam się wydaje. Widzą nasze spoconne dłonie ściskające pilot, gdy włączamy wiadomości. Słyszą szeptane rozmowy o podwyżkach cen. Dla ich rozwoju emocjonalnego te drobne sygnały bywają bardziej obciążające niż głośne kłótnie. Psychologowie zauważają, że współczesne dzieci mają problem z nazywaniem emocji – potrafią opisać fizyczne objawy lęku (boli mnie brzuch), ale nie rozumieją, skąd ten ból się bierze.
Małe kroki, które budują zaufanie
Zamiast tradycyjnego Jak było w szkole?, spróbujcie zabawy w różowe i czarne punkty dnia. Każdy członek rodziny wymienia jedną rzecz, która go ucieszyła (różowy punkt) i jedną, która go zmartwiła (czarny punkt). U nas w domu ta zabawa tak się przyjęła, że córka koleżanki ostatnio pochwaliła się czarnym punktem – zapomniała gumki do mazania na klasówce. Dla niej to był dramat, a dla nas – sygnał, że zaczyna mówić o trudnościach.
Twórzcie kąciki spokoju – nie wymaga to remontu mieszkania. Wystarczy poduszka w spokojnym kolorze i pudełko z narzędziami emocji: może to być gniotek, kalejdoskop, kilka kartek i kredek. Mój znajomy nauczył syna prostego triku: gdy czuje złość, rysuje ją na kartce, a potem gniecie w kulkę i wyrzuca. Proste? Ale działa!
Nie bójcie się mówić Nie wiem. Gdy dziecko pyta Czy znowu będzie pandemia?, uczciwe Nie wiem na pewno, ale wiem, że razem damy sobie radę działa lepiej niż wymyślanie pocieszających bajek. Dzieci wyczuwają fałsz – nie potrzebują idealnych odpowiedzi, tylko autentyczności.
Emocjonalna apteczka pierwszej pomocy
Stwórzcie razem z dzieckiem instrukcję obsługi złego dnia. Może to być plakat z opcjami: Gdy jestem smutny, lubię… i lista działań dobranych do charakteru dziecka. Dla niektórych będzie to rysowanie, dla innych – słuchanie muzyki lub zabawa z psem. 10-letni Adaś, z którym pracuję, wymyślił punkt Robię herbatę dla mamy – to jego sposób na poczucie kontroli.
Wykorzystujcie naturalne sytuacje do nauki regulacji emocji. Burza za oknem? Można potraktować ją jako żywe laboratorium: Słyszysz, jak głośno? Nasze emocje też czasem tak grzmią, ale zawsze potem przychodzi spokój. Zwykła przechadzka może stać się treningiem uważności – liczenie kroków, nazywanie kolorów, zabawa w detektywów dźwięków.
Pamiętajcie o technikach oddechowych dostosowanych do wieku. Dla przedszkolaków sprawdzi się oddychanie jak żaba (głęboki wdech przez nos, wydech z dźwiękiem kumam), dla starszych – liczenie oddechów. Ważne, by ćwiczyć to w spokojnych chwilach, nie dopiero w momencie kryzysu.
Kiedy trzeba sięgnąć po profesjonalną pomoc?
Niepokojące są zmiany, które utrzymują się dłużej niż 2-3 tygodnie: zaburzenia snu, wycofanie z kontaktów, nagłe zmiany w zachowaniu. U nastolatków szczególną uwagę zwracajcie na skargi fizyczne – bóle głowy czy brzucha mogą maskować problemy emocjonalne.
Pamiętajmy jednak, że nawet w trudnych czasach dzieci mają w sobie niezwykłą zdolność adaptacji. Ostatnio widziałam, jak grupa dzieciaków na podwórku wymyśliła zabawę w szczepionkę na smutki – strzykawką z piasku zastrzykowali sobie nawzajem dobre myśli. Ta dziecięca kreatywność w radzeniu sobie z trudnościami daje nadzieję.
Najważniejsze, byśmy – dorośli – nie obarczali się nierealistycznymi oczekiwaniami. Wspieranie emocjonalne to nie konkurs na idealnego rodzica, tylko codzienne bycie obok. Czasem wystarczy po prostu przytulić i powiedzieć: Rozumiem, że to trudne. Jesteśmy razem.