Influencerzy Kulinarni: Jak Zmieniają Oblicze Blogowania

Influencerzy Kulinarni: Jak Zmieniają Oblicze Blogowania - 1 2025

Gotowanie w świetle fleszy: jak influencerzy kulinarni zawładnęli naszymi kuchniami

Pamiętacie jeszcze czasy, gdy przepisy znajdowało się w pożółkłych notesach babci albo książkach kucharskich z lat 80.? Dziś wystarczy otworzyć Instagram, by w ciągu sekundy dostać dziesiątki propozycji na idealny obiad. Ale jak to się stało, że nieznani wcześniej pasjonaci gotowania stali się gwiazdami mediów społecznościowych z milionami followersów?

Kluczem okazała się zmiana podejścia. Dawniej blogerzy kulinarni skupiali się na suchych przepisach. Dziś tworzą prawdziwe show – ich treści angażują wszystkie zmysły. Ten charakterystyczny dźwięk chrupiącej skórki od pieczonego kurczaka w TikTokach Tomasza Jakubiaka? To nie przypadek, a przemyślana strategia.

Od garów do green screenów: ewolucja treści kulinarnych

Kiedyś wystarczyło dobre zdjęcie potrawy. Dziś potrzeba całej produkcji: profesjonalnego studia, food stylisty, dźwiękowca i często całego sztabu ludzi. Weźmy przykład Karola Okrasy – jego filmy to już nie tylko gotowanie, ale prawdziwe widowiska z fabułą i emocjami.

Co ciekawe, najbardziej rozpoznawalni twórcy mają swoje specjalizacje:

  • Minimalizm – jak w przypadku Marty Dymek i jej prostych przepisów 5 składników
  • Kuchnia fusion – połączenia tradycji z nowoczesnością u Aleksandra Barona
  • Zero waste – rewolucyjne pomysły Sylwii Majcher na wykorzystanie resztek

Ta specjalizacja pozwala budować silną markę osobistą i wiarygodność w oczach odbiorców.

Kulinarni trendsetterzy: jak kształtują rynek

Wpływ tych twórców jest tak duży, że potrafią tworzyć prawdziwe rynkowe tsunami. Gdy Robert Makłowicz pokazał jesienią zeszłego roku przepis na zupę dyniową z imbirem, ceny tych składników w warzywniakach podskoczyły o 30% w ciągu tygodnia!

Producenci żywności już to zrozumieli. Najlepszy przykład? Seria produktów Poleca… w sieci Biedronka, gdzie konkretni influencerzy promują własne linie produktów. To już nie tylko współpraca, ale prawdziwe biznesowe partnerstwo.

Obszar wpływu Wartość dla branży
Promocja lokalnych produktów Nawet 80% wzrost sprzedaży małych serowarni po feature’ach u top twórców
Wpływ na decyzje zakupowe 67% millennialsów przyznaje, że wybiera produkty polecane przez ulubionych influencerów
Tworzenie nowych trendów Hity jak kombucha czy mąka kokosowa zawdzięczają popularność głównie mediom społecznościowym

Gotowanie czy teatr? Kontrowersje wokół treści kulinarnych

Nie brakuje jednak głosów krytyki. Coraz częściej mówi się o tym, że część prezentowanych dań to tylko food porn – piękne, ale kompletnie niefunkcjonalne. Kilka miesięcy temu głośno było o przypadku, gdy pewna influencerka pokazała idealnie wyglądające burgery… które okazały się być w połowie surowe, bo ważniejszy był wygląd niż smak.

Problemem jest też masowe polecanie produktów. Według badania UOKiK, aż 40% współprac influencerów z markami nie jest należycie oznaczonych, co wprowadza odbiorców w błąd. Pojawia się pytanie – gdzie kończy się pasja do gotowania, a zaczyna zwykły marketing?

Czas na powrót do korzeni?

W odpowiedzi na te zarzuty obserwujemy ciekawe zjawisko – nową falę twórców promujących realne gotowanie. Pokazują oni nie tylko sukcesy, ale i porażki – przypalone mięsa, rozlane sosy, eksperymenty, które się nie udały. Ta autentyczność zdaje się trafiać do widzów zmęczonych sztucznie idealnym światem.

Może właśnie w tym kierunku pójdzie rozwój tej branży? Mniej plastikowych uśmiechów, więcej prawdziwych emocji. Mniej produktów must have, więcej prostych przepisów z dostępnych składników. Bo przecież gotowanie to nie spektakl – to codzienność, która powinna sprawiać przyjemność, a nie stresować niemożliwymi do osiągnięcia standardami.

Kiedy następnym razem zobaczycie idealnie wyglądające danie w sieci, zastanówcie się – czy naprawdę chcecie tak gotować? A może lepiej po prostu cieszyć się procesem, nawet jeśli efekt nie będzie instagramowy? W końcu najważniejsze to smak i radość ze wspólnego posiłku, a nie liczba lajków pod zdjęciem.