Gotowanie w świetle fleszy: jak influencerzy kulinarni zawładnęli naszymi kuchniami
Pamiętacie jeszcze czasy, gdy przepisy znajdowało się w pożółkłych notesach babci albo książkach kucharskich z lat 80.? Dziś wystarczy otworzyć Instagram, by w ciągu sekundy dostać dziesiątki propozycji na idealny obiad. Ale jak to się stało, że nieznani wcześniej pasjonaci gotowania stali się gwiazdami mediów społecznościowych z milionami followersów?
Kluczem okazała się zmiana podejścia. Dawniej blogerzy kulinarni skupiali się na suchych przepisach. Dziś tworzą prawdziwe show – ich treści angażują wszystkie zmysły. Ten charakterystyczny dźwięk chrupiącej skórki od pieczonego kurczaka w TikTokach Tomasza Jakubiaka? To nie przypadek, a przemyślana strategia.
Od garów do green screenów: ewolucja treści kulinarnych
Kiedyś wystarczyło dobre zdjęcie potrawy. Dziś potrzeba całej produkcji: profesjonalnego studia, food stylisty, dźwiękowca i często całego sztabu ludzi. Weźmy przykład Karola Okrasy – jego filmy to już nie tylko gotowanie, ale prawdziwe widowiska z fabułą i emocjami.
Co ciekawe, najbardziej rozpoznawalni twórcy mają swoje specjalizacje:
- Minimalizm – jak w przypadku Marty Dymek i jej prostych przepisów 5 składników
- Kuchnia fusion – połączenia tradycji z nowoczesnością u Aleksandra Barona
- Zero waste – rewolucyjne pomysły Sylwii Majcher na wykorzystanie resztek
Ta specjalizacja pozwala budować silną markę osobistą i wiarygodność w oczach odbiorców.
Kulinarni trendsetterzy: jak kształtują rynek
Wpływ tych twórców jest tak duży, że potrafią tworzyć prawdziwe rynkowe tsunami. Gdy Robert Makłowicz pokazał jesienią zeszłego roku przepis na zupę dyniową z imbirem, ceny tych składników w warzywniakach podskoczyły o 30% w ciągu tygodnia!
Producenci żywności już to zrozumieli. Najlepszy przykład? Seria produktów Poleca… w sieci Biedronka, gdzie konkretni influencerzy promują własne linie produktów. To już nie tylko współpraca, ale prawdziwe biznesowe partnerstwo.
Obszar wpływu | Wartość dla branży |
---|---|
Promocja lokalnych produktów | Nawet 80% wzrost sprzedaży małych serowarni po feature’ach u top twórców |
Wpływ na decyzje zakupowe | 67% millennialsów przyznaje, że wybiera produkty polecane przez ulubionych influencerów |
Tworzenie nowych trendów | Hity jak kombucha czy mąka kokosowa zawdzięczają popularność głównie mediom społecznościowym |
Gotowanie czy teatr? Kontrowersje wokół treści kulinarnych
Nie brakuje jednak głosów krytyki. Coraz częściej mówi się o tym, że część prezentowanych dań to tylko food porn – piękne, ale kompletnie niefunkcjonalne. Kilka miesięcy temu głośno było o przypadku, gdy pewna influencerka pokazała idealnie wyglądające burgery… które okazały się być w połowie surowe, bo ważniejszy był wygląd niż smak.
Problemem jest też masowe polecanie produktów. Według badania UOKiK, aż 40% współprac influencerów z markami nie jest należycie oznaczonych, co wprowadza odbiorców w błąd. Pojawia się pytanie – gdzie kończy się pasja do gotowania, a zaczyna zwykły marketing?
Czas na powrót do korzeni?
W odpowiedzi na te zarzuty obserwujemy ciekawe zjawisko – nową falę twórców promujących realne gotowanie. Pokazują oni nie tylko sukcesy, ale i porażki – przypalone mięsa, rozlane sosy, eksperymenty, które się nie udały. Ta autentyczność zdaje się trafiać do widzów zmęczonych sztucznie idealnym światem.
Może właśnie w tym kierunku pójdzie rozwój tej branży? Mniej plastikowych uśmiechów, więcej prawdziwych emocji. Mniej produktów must have, więcej prostych przepisów z dostępnych składników. Bo przecież gotowanie to nie spektakl – to codzienność, która powinna sprawiać przyjemność, a nie stresować niemożliwymi do osiągnięcia standardami.
Kiedy następnym razem zobaczycie idealnie wyglądające danie w sieci, zastanówcie się – czy naprawdę chcecie tak gotować? A może lepiej po prostu cieszyć się procesem, nawet jeśli efekt nie będzie instagramowy? W końcu najważniejsze to smak i radość ze wspólnego posiłku, a nie liczba lajków pod zdjęciem.